Fanka

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Zacznijmy od tego, że to raczej nie jest komedia, choć właśnie tak się Fankę reklamuje, a jeśli już to raczej czarna ze śladowymi ilościami humoru. Za to kryminał z tego niezły. Zdecydowanie ten film różni się od wszystkich francuskich produkcji jakie ostatnio widziałam. Otrzymujemy oto historię pewnego opętania, szału na punkcie pop idola. Muriel (znana z Dziewięciu miesięcy później Sandrine Kiberlain) jest zwykłą, do bólu przeciętną rozwódką w średnim wieku. Na co dzień pracuje w dość nieciekawym paryskim salonie urody, ale ma też dwie pasje, które wyróżniają ją z tłumu. Po pierwsze, Muriel ma wyjątkowy talent do częstego opowiadania historii ze swojego życia, które mają niewiele wspólnego z prawdą, a po drugie, od 20 lat jest największą fanką piosenkarza Vincenta Lacroix (Laurent Lafitte, czyli Monge z Nieobliczalnych). Jakież jest jej zdziwienie, gdy pewnej nocy obiekt jej westchnień stuka do jej drzwi i prosi o pomoc w ukryciu zwłok swej niefortunnie zmarłej przed chwilą partnerki. Co robi wierna fanka? Oczywiście się zgadza.

Najbardziej intrygujące w tej historii jest to, że im bardziej w nią brniemy, tym bardziej sprawy stają się mniej oczywiste. Na początku jesteśmy od razu wprowadzani w wir zdarzeń, praktycznie bez wprowadzenia, przez co obserwując relację fanka-idol, możemy opierać się tylko na własnych stereotypach. Cała przyjemność kryje się w tym, że w wielu miejscach takie myślenie prowadzi widza na manowce, bo to nie jest jedna z tych opowieści o szalonej niczym Misery wielbicielce i niedostępnym acz szlachetnym gwiazdorze. Z jednej strony fanka nie jest aż tak oderwana od rzeczywistości, jak można by sądzić po kapliczkach poświęconych Vincetowi w jej domu. Z drugiej Vincent, choć na scenie często wykonuje romantyczne ballady, nie jest wcale typem delikatnego wrażliwca.
Muszę przyznać, że z pewnym podziwem obserwowałam determinację gwiazdora pop, który do kwestii pozbycia się zwłok podszedł na zimno i z pełnym profesjonalizmem. Obserwując jego poczynania, szczególnie sprzątanie miejsca zdarzenia, zacieranie fizycznych śladów, ale też jego zachowanie w czasie śledztwa, można by sądzić, że patrzymy na zawodowca, który nic tylko całe życie mordował i pozbywał się zwłok. Zresztą Muriel, chudziutka, smutna i dziwna kobieta, w niczym mu nie ustępuje. Jestem pewna, że wielbiciele dobrych kryminałów (w tym też klasyki literackiej, czyli Zbrodni i kary) docenią jej hart ducha i wyżyny pomysłowości na jakie się wzbija w trakcie śledztwa. To zestawienie fanki i idola naprawdę wnosi coś nowego i świeżego do tematu. Widać, że Jeanne Henry bacznie śledzi dzisiejszy show biznes, z tymi wszystkim coraz bardziej osobistymi newsami o gwiazdach.

Choć nie jest to typowa komedia francuska, to jeśli by ktoś chciał, na upartego da się tu doszukać kilku komicznych motywów, ale raczej nie usłyszycie na sali kinowej rubasznego rechotu. Najzabawniejsza jest para policjantów prowadzących śledztwo. Są parą także w życiu, a to, że ona jest niezdolna do wierności nimfomanką, nie ułatwia ani pracy, ani związku. Całkiem pocieszna wydała mi się również gospodyni Vincenta, starająca się pomóc za wszelką cenę kobiecina. Jestem też pewna, że dla wielu widzów dość komiczne będą opowieści Muriel, o tym co to się jej znowu przydarzyło niezwykłego (zwykle chodzi o spotkanie kogoś znanego) i to jak jej talent narracyjny przydał się w walce z francuskim wymiarem sprawiedliwości.

Zdecydowanie warto wybrać się na Fankę do kina, choćby po to, by popatrzeć na parę bardzo znanych aktorów komediowych, tym razem w mniej komediowym wydaniu. Szczególnie udana jest kreacja Sandrine Kiberlain. Jej Muriel jest postacią złożoną i tajemniczą, która raczej nie wzbudza naszej litości, tylko intryguje swoją historią (Dlaczego jej dzieci mieszkają z ojcem? Co ją urzekło w Vincencie?). Lurent Lafitte także zaskakuje. Kto by się spodziewał, że za tym ogromnym uśmiechem i poczciwą twarzą mogą się czaić takie emocje. Aż trudno uwierzyć, że to ten sam aktor, który wzbudzał salwy śmiechu w Jak kochać, to we dwoje czy w Nieobliczalnych.

Zwiastun:

Hmmm, przypomniała mi się "Misery" :D

Dodaj komentarz